Wigilia Starców

Z racji zderzenia dwóch różnych zwyczajów wigilijnych w moim domu (mój tata jest z Krakowa, a mama z Kolbuszowej) jest zgrzyt dwóch tradycji. Tata marzy o posiłkach wigilijnych prosto z krakowskiego rynku, a mama z uporem maniaka od prawie 30 lat podaje mu nasze – lasowiackie. Stąd też wigilia u Starców, bo to panieńskie nazwisko mojej mamy.
Przygotowania…
Ciasta zwykle pieczone są co najmniej 2 dni wcześniej, karp jest opanierowany, ziemniaki obrane, a kapusta gotowa. W dzień wigilijny zostaje ulepienie pierogów w ilości iście hurtowej. Zgodnie ze zwyczajem cały dzień upływa w miłej atmosferze, nikt się nie kłóci, nie krzyczy, nigdzie się nie spieszymy, bo przecież jaka wigilia taki cały rok. Broń Boże żeby ktoś w ten dzień chorował. Z wizytą przychodzą tylko mężczyźni (wujkowie, sąsiedzi) ponieważ wróży to szczęście.
Kolacja wigilijna
Ta Starcowska Wigilia jest wyjątkowo tradycyjna. Pierwszą gwiazdką rozpoczynamy kolację, babcia zaczyna modlitwą, a ktoś z młodych czyta Pismo Święte (Łk 2,1-14). Zaraz po tym mój wujek rozkrawa cebulę i rozkłada na takie miseczki, ma być ich 12 jak miesięcy i wsypuje sól (taki twór stoi na oknie do zakończenia kolacji).
Łamiemy się opłatkiem, jeśli coś z niego zostanie to kładziemy pod talerz (jeśli opłatek przyklei się do talerza, oznacza to dobrobyt w nadchodzącym roku). Tylko mama jako gospodyni odchodzi od stołu po to żeby donosić kolejne potrawy. Każde danie stawiane jest na sianku, na którym leży opłatek, Barszcz z grzybami je się kolejno z ziemniakami, później z grochem, a na końcu z kapustą. Następnie wjeżdżają wyczekiwane pierogi ruskie (czyt. ziemniaki + ser), z kapustą i grzybami, czasem jeszcze na słodko z serem albo z jabłkami. Kolejny na stole pojawia się karp (po tatowemu :)) z ziemniakami i kapustą. Kolejne dania to kapusta z grzybami i sałatka jarzynowa, a na koniec jest kutia ( mak, żurawina, rodzynki, miód, pszenicy, skórka z pomarańczy), ciasta obowiązkowe na naszym stole to bułka drożdżowa, makowiec, piernik, amoniaczki (oczywiście bez amoniaku:)), jabłecznik, karpatka(tatowa). Przy kompocie z suszu otwieramy prezenty od św. Mikołaja dzielnie zapakowane przez skrzaty (czyt. Jadzia :)). Pomiędzy pierwszym, a drugim pierogiem babcia głaszcze nas po głowie i mówi ”Stulej się kapustko”, „Wiąż się grochu”, po co ? Po to żeby tego roku warzywa obrodziły.
W akompaniamencie kolędowania kończymy nasze spotkanie, które trwa czasem dość długo bo przy około 20 osobach nie jest tak łatwo i nie jest tak szybko.
Kiedy wigilia ma się ku końcowi sprawdzamy cebulowe miseczki, od lewej pierwsza jest styczniem i jeśli jest w niej woda to oznacza mokry miesiąc, jeśli jest sucho to taki będzie miesiąc.
Tyle magii na dzień dzisiejszy zapraszam do czytania całego cyklu świątecznego.
~lasowiaczka
P.S. Świąteczny psikus redakcyjny 🙂

Jadzia Czachor
Autor