Miłość?

W dzisiejszym odcinku recenzji filmowych postanowiłam podzielić się z wami refleksją na temat obrazu nagrodzonego w 2013 roku Oscarem za najlepszy film nieanglojęzyczny oraz Złotą Palmą na festiwalu w Cannes.
Chociaż minęło już sporo czasu od obejrzenia filmu o prostym tytule Amour (Miłość), budzi on we mnie w dalszym ciągu skrajne emocje- od podziwu, po oburzenie i sprzeciw. Dlaczego? Postaram się pokrótce wyjaśnić.
Film ten opowiada historię małżeństwa emerytowanych muzyków mieszkających w starym mieszkaniu w Paryżu (które, nota bene, jest właściwie jedyny m miejscem akcji). Ich zgodne, dobre życie zakłóca jednak choroba głównej bohaterki. Praktycznie z dnia na dzień postępujący paraliż coraz bardziej unieruchamia ją i uniemożliwia życie w dotychczasowy sposób, zdając ją na opiekę męża. Kobiecie niezwykle ciężko jest pogodzić się z zaistniałą sytuacją – nie chce litości. Pomoc otrzymywana od niego często odbierana jest z gniewem, łzy bezradności ze strony córki powodują, że główna bohaterka nie chce w pewnym momencie na nią patrzeć i woli się od niej odizolować, żądając od męża, by nie wpuszczał jej przy następnych odwiedzinach. Czarny charakter? Myślę, że dobrze pokazane przeżycia osoby nie potrafiącej sobie poradzić z chorobą i pogodzić się z nią. Na uwagę i docenienie zasługuje tutaj również rewelacyjna kreacja Emmanuelle Rivy, która w niezwykle autentyczny sposób weszła w tę trudną rolę.
Pora skupić się teraz na głównym bohaterze. Od początku filmu dziwiło i jednocześnie cieszyło mnie to, że we współczesnym świecie można pokazać tak niekomercyjną miłość – poświęcenie i oddanie, mimo częstego gniewu i zniechęcenia. Taka postawa nie jest teraz promowana i dlatego tym bardziej doceniałam ten film. Jednakże moje uznanie było przedwczesne, bowiem niby prosta i banalna historia o miłości dwojga osób może być zniszczona przez wszędobylską obecnie cywilizację śmierci. Moje przerażenie budzi fakt, jak bardzo w głowach niektórych ludzi eutanazja zakorzeniła się jako obraz miłości. Cóż za fatalna pomyłka i odwróceniem miłości, która jest Bożym darem, w zabójstwo drugiego człowieka i ukazanie tego jako coś dobrego! Czy w normalnym życiu ludzie, którzy się kochają, są do czegoś takiego zdolni? Nie można ukazywać patologii jako normy.
Podsumowując, ciężko zdobyć mi się na jednoznaczną ocenę. Niezaprzeczalne walory artystyczne i kunszt filmu, a także tematyka są jego ogromnym atutem, dla którego warto go obejrzeć. Jednak rozwiązanie akcji powstrzymuje mnie od jednoznacznie pozytywnej oceny. Zło pozostaje nim nawet pod przykrywką dobra i musimy jasno i wyraźnie mu się sprzeciwić.

Dominika Łach
Autor