Jak przeczytać Biblię i nie odpaść na Księdze Kapłańskiej

Chyba wielu z nas poczuło kiedyś pragnienie przeczytania Biblii w całości. Oby więcej takich zachcianek! Ponieważ jednak Pismo Święte nie jest najłatwiejszą lekturą wszechczasów (choć na pewno najważniejszą) przedstawiam trzy drobne porady, jak nie zgasić knotka błogosławionego zapału przy pierwszym biblijnym rodowodzie.
- Nie czytaj od początku
Większość książek przeczytana od tyłu lub rozpoczęta w okolicach ¾ objętości traci sens. Ale Biblia i pod tym względem jest wyjątkowa. Najlepiej zacząć czytanie od Ewangelii i Dziejów Apostolskich. Po pierwsze dlatego, że to już trochę znasz, słyszysz przynajmniej raz w tygodniu. Przeczytanie Mateusza, Marka, Łukasza i Jana nie będzie więc sprawiało większych trudności, na pewno wiele rzeczy cie nie zdziwi i dużo z łatwością zrozumiesz. Tutaj trudno się zniechęcić. Dodatkowo gdybyś nawet po przeczytaniu Ewangelii stwierdził, że masz już dość, najważniejsze jest twoje. Bo to tutaj właśnie bije serce Biblii.
Kiedy będziesz już wgryzał się w tę część Biblii, staraj się zapamiętać jak najwięcej. Dlaczego? Ponieważ gdy już dobrze ją sobie przyswoisz, możesz przewertować kilkaset stron (i kilka tysięcy lat) w lewo i rzeczywiście zacząć Księgę Rodzaju. Z takim przygotowaniem można wkraczać w Stary Testament. Wiedza z Nowego jest absolutnie niezbędna do zrozumienia Starego.
- Szukaj Jezusa!
Słyszałam kiedyś, że jeśli czyta się Stary Testament i w jakimś słowie nie widzi się Jezusa, to źle się czyta. Jezus jest tym słowem, które trzymasz w ręku, jest Słowem wcielonym. Jest chodzącą Biblią. Czasami wydaje się, że Bóg, Jezus w Nowym Testamencie jest taki łagodny i miłosierny, ale za to w Starym to surowy, bezlitosny sędzia. A Jezus mówi: kto zobaczył Mnie, zobaczył także i Ojca. Tacy sami, bez żadnej różnicy! Czytając najpierw Nowy Testament, a później Stary, masz szanse to zobaczyć. Cały Stary Testament zapowiada Mesjasza, czeka na Niego, wypatruje Go, jęczy za Nim i wzdycha do Niego. Nie może się doczekać. Bóg w nim wielokrotnie zapowiada przyjście swego Pomazańca – już od pierwszych stron, od Protoewangelii. A potem jest tego coraz więcej. Dochodzi nawet do tego, że proroka Izajasza, żyjącego 700 lat przed Chrystusem, nazywamy piątym ewangelistą, bo tak dokładnie opisał dzieje Jezusa Chrystusa.
Zgłębianie Starego testamentu może się wiec okazać nieustannym zbieraniem szczęki z podłogi.[1] Będziesz zaskoczony ile tam jest Jezusa i jak to możliwe, że wcześniej tego nie zauważyłeś (!?). Znajdziesz w nim mnóstwo typów (tzw. prefiguracji) czyli postaci, które w jakiś sposób przypominają Jezusa i przez to Go zapowiadają. Jest to np. Abel – sprawiedliwy i zabity; Józef – sprzedany przez braci, ale ratujący ich od śmierci; Izaak – niosący na górę drwa, na których miał być złożony w ofierze czy Zuzanna – niesprawiedliwie skazana na śmierć, ale przyjmująca wyrok. I wielu, wielu innych. Aby to zobaczyć musisz wiedzieć czego szukać. Stąd znowu – dobrze zacząć od Ewangelii!
- Nie czytaj wyczynowo
Chyba nie ma takiej palącej potrzeby byś przeczytał od Genesis do Apokalipsy do końca tygodnia. Pismem Świętym trzeba się delektować. Na początku warto sobie uświadomić, że to nie jest książka do przeczytania, ale Księga do przeżycia. Nie ma ważniejszego tekstu na świecie. Nigdy w życiu nie zdarzy ci się czytać nic cenniejszego. Nie traktuj czytania jej jako czegoś co musisz czy powinieneś zrobić. W Biblii Bóg objawia samego siebie i kiedy będziesz ją czytał On da Ci się poznać. Sam to zrobi, ponieważ Jego Słowo jest zawsze żywe. Dlatego otwórz się na Jego działanie i daj Mu czas. Bo jeśli na jednym wdechu połkniesz Księgę Jeremiasza, a na wydechu chapsniesz jeszcze Lamentacje, niewiele zapamiętasz i nic nie pojmiesz, więc możesz równie dobrze na razie odpuścić sobie lekturę. Nie czytaj wyczynowo!
Jeśli czegoś nie zrozumiesz, poszukaj komentarza albo zapytaj kogoś kto się zna. Jeśli jakiś fragment bardziej przykuje twoją uwagę, przeczytaj go jeszcze raz. Albo z pięć razy. Naucz się na pamięć? Podkreśl? Nie żałuj czasu! A może ten tekst kojarzy ci się z innym fragmentem Pisma Świętego? W końcu przeczytałeś już Ewangelie, więc to całkiem prawdopodobne. A może przypomina Ci jakąś modlitwę Mszy świętej? Albo tekst któregoś ze znanych ci świętych? Jak najbardziej! Biblia jest wszędzie 😉
I nie zniechęcaj się!
[1] Trzeba ją zebrać z podłogi, bo tam opadła – szczęka opadła.

Giovanna Jakimowicz
Autor