Żyć na pełnej petardzie

Jak pewnie większość osób domyśliła się po tytule artykułu, pragnę wam przedstawić pozycję książkową stworzoną przez ks. Jana Kaczkowskiego i Piotra Żyłkę ,,Życie na pełnej petardzie”. Wielu z was na pewno kiedyś widziało okładkę książki w księgarniach, na portalach społecznościowych lub słyszało o niej od znajomych. Recenzja ta jest więc przede wszystkim dla tych, których tak jak mnie, odstraszył szum powstały wokół powyższej książki i postaci ks. Kaczkowskiego.
Słowami wstępu…
Dla tych, których literatura religijna być może odstrasza mam dobrą wiadomość. Nie znajdziecie w ,,Życiu na pełnej petardzie” górnolotnej teologii, ani głębokich przemyśleń filozoficznych . Gdybym miała opisać jednym wyrażeniem o czym jest ta książka, powiedziałabym ,,życiowo o wierze”. Książka jest rodzajem autobiografii ks. Jana, który rozmawiając z Piotrem Żyłką tworzy jednocześnie swoiste FAQ przeciętnego katolika rozmawiającego z duchownym.
No to o czym mówi?
Zaczyna od początków, czyli od dzieciństwa, opowiada o domu rodzinnym i rodzicach – historie opowiedziane z typowym dla ks . Kaczkowskiego humorem. Od pierwszych stron książka tętni optymizmem i pozytywnym nastawieniem do życia. Opowiadając o czasach szkolnych, drodze do kapłaństwa, posłudze jako prezbiter czy spełnianiu marzenia o hospicjum, tak naprawdę mówi jak radzić sobie z porażkami i pokonywać przeciwności, dążyć do celu za wszelką cenę. Człowiek, o którym można powiedzieć, że całe życie miał pod górkę – a jednak dzięki swojej zawziętości osiągnął wszystko, o czym marzył.
Tutaj wypada powiedzieć kilka słów o ks. Janie Kaczkowskim. Prezbiter , doktor teologii, bioetyk, którego nie chcieli przyjąć do seminarium z powodu bardzo dużej wady wzroku. Określał siebie jako onkocelebryt , czyli kogoś kto jest znany z powodu nowotworu (cierpiał na glejaka), inicjator i dyrektor puckiego hospicjum. Robi wrażenie prawda?
Czytając ,,Życie na pełnej petardzie” oprócz ironicznego humoru ks. Jana, który niejednokrotnie może doprowadzić nas do łez, nie można także nie zauważyć bijącej od niego prawdziwości i szczerości, którą szczególnie widać w wypowiedziach o polskim katolicyzmie, gdzie bez ogródek krytykuje zarówno wiernych jak i księży. Szczerość ta, mimo iż miejscami niezwykle brutalna, mogąca nawet wprawić nas w wewnętrzny bunt z każdą stroną, rodzi jednocześnie coraz większe uznanie dla postaci ks. Jana.
Czy warto przeczytać?
Absolutnie tak. Polecam tę książkę każdemu, zarówno tym, którzy intensywnie udzielają się w Kościele, jak i tym, którym z Kościołem trochę mniej po drodze. Książka o determinacji, wierze i radości życia napisana w sposób bezpretensjonalny, którą czyta się z niezwykłą przyjemnością, niecierpliwie przekładając kolejne kartki.
Tych którzy są jeszcze niezdecydowani pragnę poinformować, że dochód ze sprzedaży książki przeznaczony jest na puckie hospicjum 🙂

Ola Bieniasz
Autor